poniedziałek, 29 listopada 2010

Czekoladowa krajanka z płatkami kukurydzianymi


Ta krajanka jest błyskawiczna w przygotowaniu. Ze wszystkich składników po prostu zagniatamy ciasto. Wykładamy na blachę. Pieczemy. Kroimy w kwadraty i gotowe!
Minimum wysiłku!

A efekt?
Powiem szczerze, że byłem zaskoczony. Miałem wrażenie, że ciastka się nie udadzą. A wyszły naprawdę smakowite.
Chrupiące, pełne kukurydzianych płatków i wiórków kokosowych. Słodkie (może nieco za bardzo) i czekoladowe. Idealne jako uzupełnienie pierwszego lub drugiego śniadania. Z pokruszonych resztek (bo przy krojeniu lubią się kruszyć) uzyskujemy coś na kształt granoli, którą możemy dodać do jogurtu lub waniliowego serka!
Świetnie się przechowują. Wystarczy włożyć je do szczelnego naczynia, żeby nie nabrały wilgoci.


Przepis:
  • 227 g miękkiego masła
  • 100 g cukru
  • 35 g kakao
  • 200 g mąki
  • 250 g płatków kukurydzianych, lekko pokruszonych
  • 60 g wiórków kokosowych
  1. Nagrzej piekarnik do ok. 180˚C. Blachę wyłóż papierem do pieczenia.
  2. W dużej misce połącz masło z cukrem (oryginalnie - drewnianą łyżką, u mnie - mikserem). Dodaj kakao i mąkę. Zagnieć ciasto (będzie za dużo sypkich składników, żeby udało się to wyrobić mikserem). Wsyp pokruszone płatki kukurydziane i wiórki kokosowe - zagniataj aż do połączenia składników.
  3. Wyłóż ciasto na blachę, staraj się, żeby miało ok. ½ - 1 cm grubości. Piecz przez 15 - 17 minut. Przed pokrojeniem w kwadraty pozwól, żeby wystygło.
Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.

środa, 24 listopada 2010

Owsiane ciasteczka z czekoladą


Proste i pyszne owsiane ciasteczka z czekoladą.
Każde z nich wypełnione jest dużą ilością płatków (w moim przypadku także rodzynkami, suszonymi bananami i kandyzowanymi owocami z musli) oraz kawałkami gorzkiej czekolady. Delikatne, kruche. Znakomicie pasują na podwieczorek, ale także na słodką przekąskę w środku dnia. Do kawy, herbaty czy kubka kakao.

Mam wrażenie, że podobnie jak muffiny z granolą - te ciastka staną się jednymi z moich ulubionych!


Przepis:
Otrzymałem ok. 30 ciastek

  • 1 1/4 filiżanki mąki
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 226 g miękkiego masła
  • 1/2 filiżanki drobnego cukru
  • 3/4 filiżanki brązowego cukru - pominąłem go, a ciastka i tak były słodkie
  • 2 duże jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 3 filiżanki płatków owsianych - dodałem 1 filiżankę płatków owsianych, 1/2 orkiszowych, 1/2 jęczmiennych i 1 musli
  • prawie pełna filiżanka groszków czekoladowych - wystarczy posiekana 1 - 1,5 tabliczki gorzkiej czekolady
  1. Nagrzej piekarnik do ok. 190°C. W naczyniu wymieszaj suche składniki: mąkę, sodę oczyszczoną, sól i cynamon.
  2. Masło utrzyj z cukrem na puszystą masę, dodaj jajka i ekstrakt z wanilii. Stopniowo wsypuj suche składniki - aż do uzyskania jednolitej struktury.
  3. Wmieszaj płatki owsiane i czekoladowe groszki.
  4. Na wyłożoną papierem blachę nakładaj łyżką porcje ciasta (mogą być dość blisko siebie - ciastka nie "rozlewają się" zbyt mocno na boki). Piecz 7 - 8 minut aż do uzyskania złotobrązowego koloru.
Smacznego!

Podany przeze mnie przepis jest zmodyfikowaną wersją receptury, którą znalazłem tutaj.


wtorek, 23 listopada 2010

Naleśniki

Naleśniki to klasyka!
Mimo różnej postaci - obecne są w kuchniach całego świata.

Składająca się na ciasto mieszanka mleka, mąki i jajek z odrobiną soli i cukru - choć nieskomplikowana, może sprawiać problemy.
Bo w jakich proporcjach zmieszać składniki, żeby otrzymać placki cieniutkie jak papier, ale jednocześnie puszyste i delikatne? Wręcz rozpływające się w ustach?

Po wypróbowaniu kilku przepisów - znalazłem ten idealny (oczywiście wg mnie).

Dzięki niemu otrzymałem świetne naleśniki. Zachwalane nie tylko przeze mnie, ale też i moich znajomych.
Od Waszej fantazji zależy z czym je podacie! Znakomicie sprawdzają się z farszami słodkimi, jak i pikantnymi. Można też jeść je same, tuż po zdjęciu z patelni. Smakują znakomicie!


Z porad praktycznych:
Ciasto może wydawać się za rzadkie - jednak właśnie dzięki temu uzyskamy cienkie i puszyste placki.

Przepis:
  • 250 ml mleka
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • 1 łyżka cukru - ja dodaję zdecydowanie mniej - ok. łyżeczkę
  • 1 łyżka oleju
  • 100 g mąki - może być zarówno zwykła, jak i pełnoziarnista... albo pół na pół - jak wolicie!
  1. Wszystkie składniki mieszamy (mikserem, trzepaczką, blenderem) aż uzyskamy gładką masę.
  2. Smażymy na rozgrzanej patelni (pierwszy naleśnik na odrobinie oleju, kolejne już bez niego).
Smacznego!

Przepis na naleśniki znalazłem tutaj.

sobota, 20 listopada 2010

Hungarian Goulash

Niektórym gotowanie przychodzi z łatwością. Ja niestety nie należę do grona tych szczęśliwców...
Bo albo podpieram się w kuchni "fixem", albo półproduktami ze słoików, albo panem z pizzerii...

Jednak zachęcony sukcesem jednogarnkowego kurczaka - doszedłem do wniosku, że przygotowanie obiadu nie musi być trudne. Może nawet być przyjemne!

Dlatego wyruszyłem na poszukiwanie przepisu idealnego dla mnie! (jakby nie patrzeć mało uzdolnionego kucharza...)
Długo nie musiałem czekać, żeby w przeglądarce pojawiła się receptura na węgierski gulasz. Co prawda nie wiem, na ile jest zgodna z tą tradycyjną (być może mój znajomy z hungarystyki będzie wiedział...) - jednak nie miało to dla mnie większego znaczenia. Postanowiłem spróbować!

Składniki - proste.
Przygotowanie - też łatwe, właściwie wszystko robi się samo...

OK. Robimy!

Muszę powiedzieć, że jak na moje możliwości - gulasz jest idealnym wyborem.
Rzeczywiście danie "przygotowuje się samo". Od czasu do czasu trzeba jedynie zajrzeć do garnka i zamieszać, żeby się nie przypaliło.
A po 2-óch godzinach mamy na talerzu pyszny obiad! Do podania np. z kluskami na parze i warzywami z wody.

Jadłem go tak zachłannie, że teraz muszę się zmagać z poparzonym podniebieniem!


Z porad praktycznych:
Oryginalnie gulasz przygotowuje się z wołowiny. Jednak dopuszczalne jest użycie innego mięsa - cielęciny, baraniny, kurczaka czy dziczyzny.
Gulasz można także przygotować w piekarniku. Ja jednak zamieniłem pieczenie na gotowanie - pamiętając jedynie o tym, żeby sos zagęścić na końcu gotowania (przy pieczeniu - na początku).


Przepis:
  • 700g wołowiny
  • 2 duże cebula, posiekane
  • 1 ząbek czosnku, posiekany
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 czubata łyżka mąki
  • 1 czubata łyżka słodkiej czerwonej papryki
  • 400g puszka pomidorów
  • sól i pieprz do smaku
  • opcjonalnie: niewielka ilość śmietany
  1. W garnku rozgrzej oliwę, wrzuć pokrojone mięso - zrumień z każdej strony (gdy wrzucisz za dużo kawałków na raz - mięso może się nie usmażyć). Następnie przełóż je na talerz.
  2. Na pozostałym tłuszczu usmaż cebulę i czosnek - aż będą złote i miękkie.
  3. Z powrotem dodaj mięso, wsyp paprykę - dokładnie wymieszaj. Dodaj pomidory (ja je wcześniej zmiksowałem na jednolitą masę), sól i pieprz. Zagotuj. Następnie zmniejsz płomień i gotuj na małym ogniu przez ok. 2 godziny, od czasu do czasu mieszając (gdyby sos był za gęsty można dolać nieco wody). Zagęść mąką. Pogotuj jeszcze przez chwilę.
  4. Tuż przed podaniem można dodać odrobinę śmietany.
Smacznego!

Podany przeze mnie sposób przyrządzania gulaszu jest nieco zmodyfikowaną wersją przepisu, który znalazłem tutaj.

piątek, 19 listopada 2010

Cinnamon and Raisin Breakfast Bagels


Bajgle to tradycyjny żydowski wypiek. Pierwsze wzmianki o nich pochodzą z początku XVII wieku. Prawdopodobnie wymyślono je w Krakowie, obdarowywano nimi kobiety po urodzeniu dziecka. Jedna z legend głosi także, że były prezentem z Wiednia dla Jana III Sobieskiego po jego zwycięstwie nad Turkami w 1683 roku.
Na początku XIX wieku żydowscy emigranci przywieźli bajgle do Stanów Zjednoczonych. Tam szybko opracowano metodę masowej produkcji, wprowadzono także bajgle mrożone - dzięki którym ten rodzaj pieczywa stał się bardzo popularny.

Często jest mylony z obwarzankiem - ten jednak jest większy, ma większą dziurkę i gęstszą, bardziej gumowatą strukturę.

W dzisiejszych czasach bajgle większości z nad kojarzą się z Nowym Jorkiem.

Te pieczone przeze mnie są wypełnione rodzynkami, pachną korzennymi przyprawami. Mają chrupiącą skórkę i miękką, wilgotną strukturę.
Świetnie smakują chwilę po wyjęciu z pieca. Później można je podgrzewać w tosterze.
Dobrze komponują się z dodatkiem sera i szynki. Są idealne do przekąszenia między głównymi posiłkami!


Z porad praktycznych:
Bajgle ze zdjęć są zrobione w 50% z mąki razowej - stąd ciemna barwa.
Ponieważ nie miałem wystarczającej ilości cynamonu - do podanej w przepisie ilości dopełniłem zwykłą przyprawą do piernika.
W przepisie mamy do czynienia z "saszetką" suszonych drożdży - w Internecie znalazłem informację, że standardowa amerykańska saszetka drożdży ma 7 bądź 8 gram.

Przepis:
  • 500g mąki
  • 350ml ciepłej wody (nie gorącej!)
  • 1 saszetka suszonych drożdży
  • 3 łyżki cukru
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżeczki soli
  • 125g rodzynek
  • 1 jajko, rozmącone
  1. Rodzynki zalej wrzątkiem na ok. 30 minut.
  2. Do miski wsyp mąkę - w środku zrób łyżką zagłębienie. Wlej w nie wodę, wsyp drożdże i cukier. Zaczekaj 6 - 8 minut, aż drożdże się uaktywnią (zobaczymy bąbelki powietrza). Dodaj cynamon i sól. Delikatnie łyżką połącz składniki (świetnie się sprawdza tutaj silikonowa łopatka), aż do uzyskania jednolitej masy. Wsyp rodzynki i zagniataj jeszcze przez ok. 4 - 5 minut - ciasto ma być gładkie i elastyczne. Przykryj je ściereczką i pozostaw w ciepłym miejscu na ok. 30 minut lub do momentu, kiedy podwoi swoją objętość.
  3. Po tym czasie uderz w ciasto mocno pięścią, następnie wyłóż je na posypaną mąką stolnicę. Uformuj wałek i podziel go na 12 części. W każdej z nich zrób palcem dziurkę, uformuj na kształt bajgla. Odstaw do ponownego wyrośnięcia na 5 minut.
  4. Nagrzej piekarnik do ok. 190°C.
  5. W dużym garnku zagotuj wodę. Zmniejsz gaz. Obgotuj bajgle po ok. 1 minucie z każdej strony. Po wyjęciu z wody pozwól im nieco odparować i ostygnąć. Przełóż do natłuszczonej i posypanej mąką brytfanny. Posmaruj wierzch rozmąconym jajkiem. Piecz ok. 20 - 25 minut, aż do uzyskania złotego koloru.
Smacznego!

Oryginalny przepis na śniadaniowe bajgle z cynamonem i rodzynkami znalazłem tutaj.

środa, 17 listopada 2010

Muffiny żurawinowe


To już drugi muffinowy przepis w tym tygodniu.

Tym razem na warsztat wziąłem wersję z żurawinami.

Co prawda moje wrodzone (i nabyte...) lenistwo nie pozwoliło mi na wyjście do sklepu i kupienie brakujących 1/4 szklanki suszonych owoców (torebka 100g to niemal dokładnie 3/4 szklanki). Jednak mimo tych braków (w sumie nie powinienem się nimi przejmować!) ciastka i tak są dość mocno wypełnione żurawinami, które podczas pieczenia chłoną wilgoć i pęcznieją (tak samo jakbyśmy wcześniej je moczyli).
A jako że jestem amatorem podjadania wypieków tuż po wyjęciu z piekarnika, wszystkie te dobroci były ukryte pod chrupiącą skórką!

Domyślam się, że żurawinę można by zamienić na rodzynki. Pewnie też by się znakomicie sprawdziły.

Z porad praktycznych:

Zamiast 2 szklanek mąki pszennej dałem po 1 szklance mąki pszennej zwykłej i razowej - mimo ciężkości tej drugiej (choć w sumie wszystko zależy od producenta, próbowałem kilku rodzajów i każda miała inną zawartość otrębów), muffiny i tak wyszły puszyste i ładnie wyrośnięte.

Zredukowałem także ilość cukru o połowę.


Oryginalny przepis na muffiny z żurawinami znalazłem tutaj.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Tasty Chicken Hotpot

Kto by kiedykolwiek pomyślał, że w dorosłym życiu ugotuję sobie danie składające się w głównej mierze z ugotowanej marchewki!
W dzieciństwie jej nienawidziłem! Unikałem za wszelką cenę. Nie jadłem, kłóciłem się z rodzicami, wmuszającymi we mnie to warzywo...

A teraz? Widać do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć.
Albo je najzwyczajniej spróbować raz jeszcze i... polubić!

Ponieważ w kuchni skupiam się głównie na wypiekach - dania obiadowe w moim wykonaniu nie zawsze są takie, jaki powinny być.
Tymczasem Tasty Chicken Hotpot trudno zepsuć.
Wrzucamy warzywa, gotujemy razem z kurczakiem i podajemy.
Dodatek musztardy sprawia, że wszystko nabiera ciekawego aromatu. A sporą ilość sosu można na końcu jedzenia wygarnąć kawałkiem pieczywa. Danie jest niesamowicie sycące i starcza na obiad / kolację dla 4 osób.


Przepis:
  • 1 łyżka oleju
  • 8 kurzych udek (ja zamiast nich użyłem podudzi)
  • 2 czerwone cebule, pokrojone w talarki
  • 5 marchewek, pokrojonych w grubsze plastry
  • 3 gałązki selera naciowego, pokrojone w plasterkiNa 
  • puszka pomidorów bez skórki (400 g)
  • 600 ml rosołu drobiowego (dodałem mniej - ok. 400 ml)
  • 2 łyżeczki angielskiej musztardy (trudno mi było takową znaleźć, zastąpiłem ją dowolną ostrą musztardą)
  • 1 łyżeczka oregano
  • sól, pieprz do smaku
  1. W garnku rozgrzej olej. Wrzuć kawałki kurczaka i delikatnie obsmaż z każdej strony. Zdejmij je z ognia i przełóż na talerz.
  2. Po smażeniu powinna zostać wystarczająca ilość tłuszczu, jednak gdy jest go za mało dodaj nieco oleju. Wrzuć cebulę i smaż do miękkości. Następnie dodaj marchew i seler - gotuj przez 3 - 5 minut ciągle mieszając.
  3. Do warzyw dodaj pomidory z puszki (mogą być zmiksowane na gładką masę, ja dodawałem je jednak bez miksowania), rosół, musztardę i oregano. Włóż zrumienionego kurczaka. Dopraw solą i pieprzem. Doprowadź wszystko do wrzenia, następnie zmniejsz ogień i gotuj przez 45 - 55 minut, mieszając od czasu do czasu.
  4. Serwuj w głębokich talerzach z pieczywem, którym można później wygarnąć warzywny sos.
Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.


niedziela, 14 listopada 2010

Piernikowe muffinki


Walczyć z nudą można na kilka sposobów.

Można czytać książki... dlatego sięgnąłem po zalegającego na półce Kapuścińskiego...
Można oglądać filmy - stąd wieczór spędzony przy "Północ - północny zachód".
Można też szukać przepisów na słodkości! (Słodkości, bo niestety z gotowaniem nie idzie mi tak dobrze... A szkoda!)

Wczorajszy poranek spędziłem właśnie na dość intensywnym szukaniu nowych przepisów (chciałem ich znaleźć jak najwięcej, bo sporo wolnego = sporo nudy, którą trzeba jakoś zabić!).

Receptura piernikowych muffinek była pierwszą, która "wpadła mi w oko".
Może dzięki zbliżającym się świętom Bożego Narodzenia (pierniki to przecież typowe dla tych świąt ciasta). A może dzięki jesiennej, chłodnej pogodzie (i prostemu skojarzeniu: korzenne przyprawy + gorąca kawa + książka = idealny wieczór).

Jak przystało na muffiny - te także są dziecinnie proste do wykonania.
W jednej misce - składniki suche. W drugiej - mokre. Wszystko niezbyt starannie mieszamy. Pieczemy i po kilkunastu minutach mamy gotowe ciastka.

Są niezwykle aromatyczne. Puszyste i wilgotne w środku. Wypełnione pokruszonymi kawałkami czekolady. Świetnie smakują gorące - prosto z piekarnika. Nie mogłem się opanować i zjadłem kilka takich ryzykując poparzenie... ale było warto!
Można je polać czekoladową polewą. Ja posypałem je lekko cukrem pudrem.

Z podanej ilości składników otrzymałem 12 dużych muffinów (śr. ok. 7 cm) i 13 małych (śr. ok. 4 cm).

PS. Na drugi dzień są równie pyszne. Nie tracą nic ze swojej pierwotnej struktury, puszystości i wilgoci!


Oryginalny przepis na piernikowe muffinki znalazłem tutaj.


piątek, 12 listopada 2010

Marie-Helene's Apple Cake


"Ciasto o takiej nazwie musi być dobre!" - pomyślałem, kiedy znalazłem ten przepis.
Przestudiowanie listy składników jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
Pobiegłem jak najszybciej do sklepu, żeby uzupełnić zapasy i zabrać się za pieczenie...

Pierwsze podejście zakończyło się totalną klapą!
Katastrofą jednym słowem!

A wszystko przez to, że moje pojmowanie "4 dużych jabłek" jest widocznie inne od amerykańskiego.
Kupiłem 4 rzeczywiście duże owoce. Jednak to, co uzyskałem po wyjęciu z piekarnika, wcale nie przypominało ciasta ze zdjęcia!
Miałem w rękach blachę wypełnioną kawałkami jabłek.
"A gdzie ciasto?" - zapytałem samego siebie. Cóż... ciasta nie było, a jabłka wylądowały w koszu...

Nie zraziłem się jednak.
Magia tajemniczej nazwy dalej działała. Musiałem je upiec! Bez względu na wszystko!

Mądrzejszy o jedną nieudaną blachę - zredukowałem wielkość jabłek.
Zamiast "dużych" wybrałem "średnie" - i tak jeszcze uważnie je dodając do ciasta, żeby przypadkiem nie było ich za dużo.

Ciasto z założenia jest mocno wilgotne i ciężkie od owoców.
Można je przechowywać do 2 dni w temperaturze pokojowej bez przykrycia - z pewnością nie wyschnie.
Idealnie pasują do niego bita śmietana i waniliowe lody.


Przepis:
  • 3/4 filiżanki mąki
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 4 jabłka - oryginalnie duże, ja jednak proponuję wybrać średnie
  • 2 duże jajka
  • 3/4 filiżanki cukru - dodałem mniej (ok. 1/2)
  • 3 łyżki ciemnego rumu
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 8 łyżek (ok. 113 g) masła - roztopionego i wystudzonego
  1. Nagrzej piekarnik do ok. 180°C. Tortownicę o średnicy ok. 20 cm obficie wysmaruj masłem.
  2. Wymieszaj w misce mąkę, proszek do pieczenia i sól.
  3. Obierz jabłka, usuń gniazda nasienne. Pokrój je na ok. 2,5 - 5 cm kawałki.
  4. Do miski wbij jajka. Ubijaj je aż do uzyskania puszystej konsystencji. Następnie dodaj cukier i ubijaj dalej aż do połączenia składników. Wmieszaj ekstrakt z wanilii i rum. 
  5. Do masy wsyp połowę mieszanki suchych składników. Wlej połowę roztopionego masła. Dodaj resztę mąki i pozostałe masło.
  6. Wmieszaj delikatnie jabłka - tak, aby były dokładnie pokryte ciastem. 
  7. Ciasto pieczemy przez ok. 50 - 60 minut, wierzch powinien być złoto-brązowy, a patyczek włożony pod koniec pieczenia - suchy.
  8. Po wyjęciu z pieca pozostawiamy do ostygnięcia (po ok. 5 minutach można spróbować zdjąć boki tortownicy).
Smacznego!
      Oryginalny przepis znalazłem tutaj.

      czwartek, 11 listopada 2010

      Crumble


      Chęć zjedzenia czegoś słodkiego jest czymś naturalnym!
      Szczególnie gdy spędzasz cały dzień w domu, śpisz do 13.00, śniadanie jesz o 15.00, a o obiedzie nawet nie myślisz...
      Wtedy potrzeba słodyczy niesamowicie się wzmaga!

      Mocno zainspirowany lekturą kilku kuchennych blogów - postanowiłem zrobić crumble!

      Crumble wymyślono podobno podczas II wojny światowej, kiedy to z powodu reglamentacji nie można było dostać wystarczającej ilości masła, cukru czy mąki, żeby upiec ciasto. Poza tym nawet, gdy miało się wszystkie składniki - szkoda ich było użyć do wypieków. Stąd narodził się pomysł na pokrycie deseru ciastem tylko z wierzchu.

      Do crumble można wykorzystać świeże, jak i mrożone owoce. Doskonale sprawdzają się jabłka, gruszki, śliwki, jagody, agrest... ale też i rabarbar! Po upieczeniu można je podawać z lodami, śmietanką czy też w wersji kolacyjno - podwieczorkowej - z ryżem.

      Ten deser był dla mnie wybawieniem!
      Słodki, soczysty, banalny w wykonaniu.
      A lista składników niewielka - mąkę, masło i cukier znajdzie pewnie każdy!


      Oryginalny sposób przygotowania jagodowo - wiśniowego crumble z ryżem znajdziecie tutaj (stąd właśnie wziąłem przepis na kruszonkę, wzbogacając go o odrobinę korzennych przypraw).

      Inna receptura na ten deser, z wykorzystaniem razowej mąki i płatków owsianych - dostępna jest tutaj.

      Do crumble idealnie pasuje waniliowy serek!

      piątek, 5 listopada 2010

      Totally Chocolate Chocolate Chip Cookies


      Na pomysł zmieszczenia niemalże pół kilograma różnego rodzaju czekolad w 12 ciastkach wpaść mogła jedynie Nigella.

      Ale z drugiej strony takie ciacha (wychodzą OGROMNE!) mają takie właśnie być!

      Z walce z jesienną chandrą ich słodki, mocno kakaowo - czekoladowy smak (OBŁĘDNY!) oraz puszyste, mięciutkie wnętrze są niezastąpione!
      I ten rozmiar! (który czasem jednak ma znaczenie!)
      Chciałoby się je zjeść od razu po wyjęciu z piekarnika... Z kawą, kakao, herbatą, mlekiem, nawet same!
      Byle jak najszybciej przegoniły smutki!
      (a muszę przyznać, że listopad był dla mnie zawsze miesiącem takiego dziwnego spowolnienia i zawieszenia pomiędzy jesienią a zimą... nawet choinki i wszelkiego sortu ozdoby pojawiające się w sklepach zaraz po Wszystkich Świętych jakoś nie potrafiły mnie rozbudzić...)


      Same ciastka są nieziemsko proste do zrobienia. Większość składników można znaleźć w każdym z domów (pomijam wspomniane wcześniej pół kilograma czekolady - bo pewnie aż tak dużych zapasów nikt z nas nie ma... choć pewnie zdarzają się wyjątki!).
      Ciasto wychodzi dość gęste, dlatego wygodnie nakładać je łyżką do lodów (i dlatego m.in. po upieczeniu ciastka są TAKIE wielkie!).


      Przepis:
      • 125 g gorzkiej czekolady, min. 70%
      • 150 g mąki
      • 30 g kakao, przesianego
      • 1 łyżeczka sody
      • 1/2 łyżeczki soli
      • 125 g miękkiego masła
      • 75 g jasnego brązowego cukru - zupełnie z niego zrezygnowałem, podana niżej ilość białego cukru jest wg mnie wystarczająca
      • 50 g białego cukru
      • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
      • 1 jajko, zimne - wyjęte z lodówki
      • 350 g gorzkich chipsów czekoladowych - w mojej wersji to zwykła pokruszona czekolada, pół na pół - gorzka z białą
      1. Nagrzej piekarnik do 170°C. Rozpuść 125 g gorzkiej czekolady w kuchence mikrofalowej (wg mnie awykonalne! Zawsze mi się coś przypali!) lub w kąpieli wodnej.
      2. Wymieszaj w misce suche składniki: mąkę, kakao, sodę i sól.
      3. Ubij na puszystą masę masło z dwoma rodzajami cukru. Następnie dodaj rozpuszczoną czekoladę.
      4. Do masy dodaj ekstrakt z wanilii i jajko, potem suche składniki. Na końcu wmieszaj chipsy czekoladowe.
      5. Na wyłożoną papierem do pieczenia blachę nakładaj łyżką do lodów porcje ciasta, w dość dużej odległości od siebie (ok. 6 cm). Nie spłaszczaj ich!
      6. Piecz ok. 18 minut do "suchego patyczka" (uważaj na kawałki czekolady!). Po wyjęciu z piekarnika pozostaw ciastka przez 4 - 5 minut na blasze, następnie przenieś na kratkę i pozwól im (a będzie to trudne!) całkowicie ostygnąć.
      Smacznego!
      Oryginalny przepis dostępny tutaj.




      Przyciski Listonic

      Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...