Oj! Dawno mnie tu nie było!
Ale wracam z bardzo dobrym pomysłem na wykorzystanie domowej nalewki. Aroniowej (u mnie) lub wiśniowej (w oryginale).
Po prostu marynujemy w niej kurczaka, dodając odrobinę korzennych przypraw. Potem pieczemy na grillu lub w piekarniku.
Otrzymamy wyjątkowe połączenie miękkiego, soczystego mięsa i słodyczy nalewki, a otoczone to wszystko aromatem cynamonu i gałki muszkatołowej.
Zdecydowanie do spróbowania, szczególnie w sezonie grillowym!
Inspiracja zaczerpnięta stąd.
- 1 kg podudzi z kurczaka, oczyszczonych i umytych (ja dodatkowo zdjąłem skórę)
- sól morska
- 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu - sypnąłem "na oko"
- 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej - podobnie jak z cynamonem, dodałem wg uznania
- 6 łyżek stołowych (każda po 15 ml) nalewki aroniowej lub wiśniowej
- 2 łyżki oleju
- Oczyszczone podudzia wrzucamy do miski. Nacieramy przyprawami: solą, cynamonem i gałką muszkatołową. Zalewamy nalewką i oliwą, mieszamy delikatnie, aby pokryły się marynatą ze wszystkich stron. Odkładamy na co najmniej godzinę w temperaturze pokojowej.
- Pieczemy na grillu lub w piekarniku (200 st. C, termoobieg, ok. 40 minut), w międzyczasie polewając mięso pozostałą marynatą.
Podawać możemy z pieczywem i jogurtem naturalnym.