Na pewno czasem tak macie, że chcielibyście zjeść coś smacznego, a w lodówce oprócz światła trudno coś znaleźć konkretnego.
Ten przepis to znakomity sposób na wykorzystanie "niby niczego" i zrobienie z tych kilku składników smacznej, i oczywiście prostej, kolacji.
A potem... potem możemy pogłaskać się po brzuchu i powiedzieć, że "niby nic" a jednak jesteśmy najedzeni.
Zachęcam do wariacji na temat tego prostego sosu.
Np. wykorzystanie szynki zamiast salami, dodanie oliwek, cebuli... tego, co akurat macie pod ręką i wydaje się ze sobą współgrać.
- 300 g drobnego makaronu - u mnie drobne muszelki
- ok. 15 plasterków (75g) salami - pokrojonego w paski lub na połówki
- 1 puszka krojonych pomidorów (400g)
- 2 łyżki masła
- zioła do smaku - pietruszka, liść laurowy, tymianek, bazylia - wybór ziół zostawiam Wam, bo każdy lubi co innego
- 1 puszka (400g) fasolki cannellini - opłukanej i odsączonej
- Zagotowujemy wodę na makaron, solimy obficie - wrzucamy makaron i gotujemy go wg instrukcji na opakowaniu.
- W tym czasie przygotowujemy sos - rozgrzewamy spory garnek / rondel (najlepiej o grubym dnie) - wrzucamy paski salami. Smażymy minutę na średnim ogniu, ciągle mieszając.
- Dodajemy pomidory - do puszki wlewamy wodę (do wysokości 1/2 puszki), płuczemy i wlewamy do rondla - etap dodawania wody pominąłem w obawie przed otrzymaniem zbyt rzadkiego sosu.
- Wkładamy łyżkę masła i dobrze mieszamy. Dorzucamy zioła i odsączoną fasolkę. Gotujemy na średnim ogniu, aż makaron będzie już gotowy.
- Przed odcedzeniem makaronu - odlewamy do szklanki nieco wody z gotowania - posłuży do rozrobienia sosu.
- Odcedzony makaron wrzucamy go garnka z sosem. Mieszamy. Dodajemy resztę masła. Gdyby wyszedł zbyt gęsty - rozcieńczamy go wodą z makaronu. Odstawiamy na chwilę i podajemy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz