Mój sztandarowy wręcz wypiek miał ostatnio "ciche dni". Albo mówiąc najprościej - muffiny nieco mi się przejadły. Choć są banalnie proste w wykonaniu, smaczne i można zabrać je do pracy (zamiast opychać się kupnymi drożdżówkami!) musiałem chwilę od nich "odpocząć".
Bananowo - czekoladowe muffiny upiekłem z myślą wyprawy na działkę. Drobne ciastka wydały mi się idealne. W sam raz do chwycenia w przerwie podczas skopywania ogródka czy siania trawy. Znakomite do kawy / herbaty z termosu i plenerów - dzięki którym możemy odpocząć od miejskiego zgiełku.
Oryginalny przepis dostępny jest tutaj.
- 3 bardzo dojrzałe lub przejrzałe banany
- 125 ml oleju roślinnego
- 2 jajka
- 100 g cukru
- 225 g mąki pszennej
- 3 łyżki kakao, przesiane
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- Piekarnik nagrzewamy do 200 st. C. Formę do muffinów wykładamy papilotkami (silikonowe foremki akurat tego nie wymagają).
- Banany rozgniatamy widelcem lub w mikserze. Cały czas miksując dodajemy olej, potem jajka i cukier.
- Mąkę, kakao i sodę mieszamy ze sobą. Otrzymaną mieszaninę dodajemy do bananowej mikstury, ucierając aż do połączenia. Masę wykładamy do foremek.
- Pieczemy 15 - 20 minut, muffiny mają ładnie wyrosnąć i się zrumienić. Po wyjęciu z piekarnika studzimy przez chwilę w foremkach, następnie wyjmujemy na metalową kratkę do całkowitego ostygnięcia.
Miałam pod ręką wszystkie składniki i właśnie wypróbowałam przepis. Pycha :D Chyba zacznę częściej robić muffiny, bo całe przygotowanie zajmuje dwie minuty, a efekt taki że mmm...
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście, świetna alternatywa dla wszelkich drożdżówek ;-)