wtorek, 28 grudnia 2010

Razowy piernik z jabłkami i czekoladą

Drugie świąteczne ciasto.

Na razowej mące, z olejem zamiast masła. Ciężkie i wilgotne dzięki jabłkom. Słodyczy nadaje mu miód. A wszystko zwieńczone jest dodatkiem aromatycznych przypraw i czekolady.

Najlepsze dzień po upieczeniu - kiedy właśnie nabierze wilgoci.

Wg oryginalnego przepisu - polane czekoladową polewą. U mnie - posypane cukrem pudrem!


Oryginalny przepis na to ciasto znalazłem tutaj.

sobota, 25 grudnia 2010

Makowiec last minute

W głowie ciągle tkwi mi skojarzenie: Święta Bożego Narodzenia = suche i zatykające makowce... na grubym kruchym cieście pieczone przez moją mamę wg starych przepisów.

Postanowiłem wymazać złe wspomnienia i własnoręcznie upiec makowiec, o jakim marzyłem!

Ciasto nie dość, że jest niesamowicie proste w wykonaniu (15 minut i gotowe!), to wychodzi bajeczne!
Bogate, wilgotne! Pełne bakalii, aromatu migdałów i gorzkiej czekolady. Oprószone cukrem pudrem (niczym śniegiem) prezentuje się znakomicie. A smakuje cudownie! (choć mojej mamie pewnie i tak by nie smakowało, no bo gdzie się podziało ciasto?)


Z porad praktycznych:
Jako dodatek do ciasta znakomicie sprawdza się mieszanka suszonych owoców do kompotu. Wystarczy je pokroić i wrzucić do masy.

Oryginalny przepis na makowiec "last minute" znalazłem tutaj.


niedziela, 19 grudnia 2010

Chocolate-Ginger Brownies

Nigdy wcześniej nie cieszyłem się z faktu opadania ciasta po wyjęciu z piekarnika!
Zawsze chciałem, żeby było puszyste, ładnie wyrośnięte. Ale nie w przypadku brownie!
One muszą być ciężkie, wilgotne w środku - wręcz zakalcowate.

Historia brownies sięga końca XIX wieku, kiedy to na Wystawie Światowej w 1893 roku w Chicago amerykańska filantropka Bertha Palmer zażądała od organizatorów wystawy poczęstunku dla gości - "mniejszego niż ciasto, ale mieszczącego się w śniadaniowych pudełkach".

Przepis Marthy Stewart okazał się dobrym wyborem.
Z piekarnika wyjmujemy intensywnie czekoladowe, pachnące delikatnie korzennymi przyprawami ciastka, o gęstej, bogatej strukturze. Idealne do zagryzania zimowej depresji czy problemów z wymyśleniem odpowiednich prezentów!


Porady praktyczne
Oryginalnie brownies powinno się piec w kwadratowej formie - wtedy łatwiej je podzielić na równe kawałki. Ja upiekłem swoje w zwykłej keksówce - stąd jest nieco wyższe.
Zamiast wszystkich wymienionych przypraw można pójść na skróty i dodać przyprawę do piernika (w ilości zależnej od upodobań). Ja użyłem niepełnej łyżki, otrzymując delikatny aromat piernika.

Przepis
  • 115 g masła
  • 90 g gorzkiej czekolady - żeby się nie rozdrabniać - dodałem całą tabliczkę
  • 2/3 szklanki cukru - można z powodzeniem zmniejszyć porcję cukru do 1/2 szklanki
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki kakao
  • 2 duże jajka
  • 1 łyżeczka startego obranego świeżego imbiru
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki zmielonego imbiru
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/8 łyżeczki zmielonych goździków
  1. Masło i czekoladę roztopić w garnuszku, mieszając od czasu do czasu, do otrzymania gładkiej masy.
  2. Zdjąć z palnika, dodać pozostałe składniki i zmiksować.
  3. Masę wyłożyć (będzie gęsta) do kwadratowej foremki o boku 20 cm, wyłożonej papierem do pieczenia.
  4. Piec w temperaturze 160ºC przez 30 - 35 minut. Wyjąć, ostudzić i pokroić na kwadraty.
Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.

czwartek, 16 grudnia 2010

Kokosanki

Już dawno za mną chodziły.

Stęskniłem się za zrumienionymi w piecu kokosowymi wiórkami. To zdecydowanie smak mojego dzieciństwa. I jednej, pamiętnej wycieczki do dziadków... gdzie kokosanek miałem cały worek (jakieś 2 kilogramy)! Co prawda nie zjadłem wszystkich, ale wspomnienie pozostało.

Te są niemalże idealne.
Chrupkie z zewnątrz. W środku mięciutkie i puszyste!


Przepis:
z podanej ilości składników otrzymamy ok. 14 dużych ciastek
  • 2 jajka
  • 140 g cukru pudru
  • 200 g wiórek kokosowych
  1. Białka ubić na sztywno, na koniec ubijania dodać cukier, żółtka i dalej ubijać. Wsypać wiórki kokosowe i wymieszać. Na natłuszczoną blachę wykładać łyżką masę kokosową (można też np. lepić z niej kule, idealnie nadaje się do tego gałkownica do lodów).
  2. Piec około 15 minut (zależy od wielkości kokosanek - można wydłużyć czas o kilka minut) w temperaturze 170ºC. Po ostudzeniu zdejmować z blachy.
Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.

środa, 15 grudnia 2010

Anzac Biscuits


Ciastka bardzo podobne do czekoladowej krajanki z płatkami kukurydzianymi. Ale jednak inne!

Bardziej maślane. Chrupiące po wyjęciu z piekarnika. Na drugi dzień nieco miększe i idealne do porannej herbaty.
A dzięki dodatkowi pełnoziarnistych zbożowych płatków (u mnie owsianych i orkiszowych) - wyrzuty sumienia, że jemy coś niezdrowego mogą odejść w zapomnienie!

Jak większość przepisów na moim blogu - dziecinnie proste do wykonania. Szybkie i smakowite!


Przepis:
z podanej ilości składników otrzymałem ok. 20 średniej wielkości ciastek
  • 85 g płatków owsianych - dodałem także orkiszowe
  • 85 g wiórków kokosowych
  • 100 g mąki
  • 70 g cukru pudru
  • 100 g rozpuszczonego masła
  • 1 łyżka płynnego miodu
  • 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
  1. Do naczynia wsypać suche składniki: płatki, wiórki, mąkę i cukier, wymieszać.
  2. W małym rondelku roztopić masło, zdjąć z ognia. Wlać do niego miód, wymieszać. Sodę wymieszać w szklance z 2 łyżkami wrzącej wody, dodać do masła i miodu. Połączyć zawartość rondelka z suchymi składnikami, początkowo wymieszać, potem zagnieść ręką.
  3. Z ciasta robić kulki wielkości orzecha włoskiego, kłaść na blachę, spłaszczać.
  4. Piec w temperaturze 180ºC około 8 - 10 minut (ostrożnie: szybko się rumienią!).
  5. Po kilku minutach przenieść z blachy na drucianą siatkę, by wystygły.
Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.


niedziela, 12 grudnia 2010

Cranberry and White Chocolate Muffins

Święta za pasem. Czas krzątania się po kuchni. Lepienia pierogów i pieczenia ciast. Zakupów. Prezentów. I chwili odpoczynku w całym pośpiechu, jaki szykuje nam codzienność.

Wypieki muszą być bogate. Przecież chcemy, żeby cała obfitość świątecznego stołu przeniosła się na nowy rok.
Mnóstwo bakalii, skórki pomarańczowej, korzennych przypraw - nadaje wszystkiemu niesamowitego i wyjątkowego charakteru.

Takie też są te muffiny.
Co prawda z oryginalnym przepisem moje mają niewiele wspólnego. Świeżą żurawinę (nie mam pojęcia skąd ją wziąć o tej porze roku!) zastąpiłem mieszanką bakalii - rodzynek, kilku rodzajów orzechów, kandyzowanych owoców i suszonych bananów. Duża ilość skórki z pomarańczy nadaje im obłędnego aromatu. A czekolada - nuty słodyczy.

Proste do zrobienia.
Świetnie smakują, gdy są jeszcze ciepłe (ale tak jest z większością wypieków!).

Na Święta pewnie upiekę kolejną porcję!


Przepis:
składniki na ok. 12 muffinów
  • 100 g masła
  • 200 ml maślanki
  • skórka z jednej pomarańczy
  • 2 duże jajka
  • 150 g cukru pudru - można dać zdecydowanie mniej! Przy 100g cukru wychodzą (jak dla mnie) bardzo słodkie.
  • 250 g mąki "self raising"(*)
  • 250 g świeżych żurawin
  • 200 g białej czekolady, posiekanej
  1. Nagrzewamy piekarnik do 175 st. C. Foremkę do muffinek wyłożyć papilotkami.
  2. W misce wymieszać masło (ja je roztopiłem i ostudziłem), maślankę i skórkę pomarańczową.
  3. W drugiej misce ubijamy jajka z cukrem na puszystą masę. Dodajemy maślaną mieszankę aż do połączenia składników. Następnie wsypujemy mąkę. Potem czekoladę i żurawinę - pamiętamy, żeby nie "wyrobić" ciasta zbyt mocno.
  4. Nakładamy ciasto do papilotek. Pieczemy przez 15 - 20 minut, aż do zbrązowienia wierzchu muffinów. Studzimy na kratce (choć ciepłe też są bardzo dobre!).
(*) Mąka "self raising" domowej roboty - na każde 150 g mąki dodajemy 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej. W naszym przypadku 250 g mąki + po niepełnej łyżeczce proszku do pieczenia i sody oczyszczonej.

Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.

piątek, 3 grudnia 2010

Rosyjska chałka

Chałka ma smak i aromat mojego dzieciństwa.
Pamiętam jak mama wracając z pracy, zaskakiwała mnie od czasu do czasu - świeżutką chałką prosto z piekarni.
Uwielbiałem puszyste wnętrze. Kochałem rozdzierać ją palcami na mniejsze kawałki. Jeść z prawdziwym masłem...

Dziś chciałem powrócić do tych radosnych chwil!

Samo ciasto na chałkę jest banalnie proste i szybkie do przygotowania.
Cały jej sekret tkwi w długim czasie wyrastania. W sumie potrzeba ok. 4 godzin, żeby uzyskać puszystą i mięciutką chałkę. Ale w wolny dzień, kiedy nie ma się nic innego do roboty - można spokojnie poświęcić na to czas. Doglądać ciasta i cieszyć oczy jego widokiem.

Zaplatanie chałki w warkocz okazało się już jednak nie takie łatwe. Zawsze chciałem wiedzieć, jak właściwie się to robi... Zdjęcia znalezione tutaj niestety nie za bardzo rozjaśniły sytuację. Po prostu zaplotłem ją "fantazyjnie" - podejrzewam, że przy następnych, pójdzie mi już sprawniej!

Uzyskałem chałkę o delikatnym, bardzo puszystym wnętrzu i chrupiącej rumianej skórce.
Mało słodką. Tak że idealną do dżemu i np. herbaty z miodem.


Oryginalny przepis na rosyjską chałkę znalazłem tutaj.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Czekoladowa krajanka z płatkami kukurydzianymi


Ta krajanka jest błyskawiczna w przygotowaniu. Ze wszystkich składników po prostu zagniatamy ciasto. Wykładamy na blachę. Pieczemy. Kroimy w kwadraty i gotowe!
Minimum wysiłku!

A efekt?
Powiem szczerze, że byłem zaskoczony. Miałem wrażenie, że ciastka się nie udadzą. A wyszły naprawdę smakowite.
Chrupiące, pełne kukurydzianych płatków i wiórków kokosowych. Słodkie (może nieco za bardzo) i czekoladowe. Idealne jako uzupełnienie pierwszego lub drugiego śniadania. Z pokruszonych resztek (bo przy krojeniu lubią się kruszyć) uzyskujemy coś na kształt granoli, którą możemy dodać do jogurtu lub waniliowego serka!
Świetnie się przechowują. Wystarczy włożyć je do szczelnego naczynia, żeby nie nabrały wilgoci.


Przepis:
  • 227 g miękkiego masła
  • 100 g cukru
  • 35 g kakao
  • 200 g mąki
  • 250 g płatków kukurydzianych, lekko pokruszonych
  • 60 g wiórków kokosowych
  1. Nagrzej piekarnik do ok. 180˚C. Blachę wyłóż papierem do pieczenia.
  2. W dużej misce połącz masło z cukrem (oryginalnie - drewnianą łyżką, u mnie - mikserem). Dodaj kakao i mąkę. Zagnieć ciasto (będzie za dużo sypkich składników, żeby udało się to wyrobić mikserem). Wsyp pokruszone płatki kukurydziane i wiórki kokosowe - zagniataj aż do połączenia składników.
  3. Wyłóż ciasto na blachę, staraj się, żeby miało ok. ½ - 1 cm grubości. Piecz przez 15 - 17 minut. Przed pokrojeniem w kwadraty pozwól, żeby wystygło.
Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.

środa, 24 listopada 2010

Owsiane ciasteczka z czekoladą


Proste i pyszne owsiane ciasteczka z czekoladą.
Każde z nich wypełnione jest dużą ilością płatków (w moim przypadku także rodzynkami, suszonymi bananami i kandyzowanymi owocami z musli) oraz kawałkami gorzkiej czekolady. Delikatne, kruche. Znakomicie pasują na podwieczorek, ale także na słodką przekąskę w środku dnia. Do kawy, herbaty czy kubka kakao.

Mam wrażenie, że podobnie jak muffiny z granolą - te ciastka staną się jednymi z moich ulubionych!


Przepis:
Otrzymałem ok. 30 ciastek

  • 1 1/4 filiżanki mąki
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 226 g miękkiego masła
  • 1/2 filiżanki drobnego cukru
  • 3/4 filiżanki brązowego cukru - pominąłem go, a ciastka i tak były słodkie
  • 2 duże jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 3 filiżanki płatków owsianych - dodałem 1 filiżankę płatków owsianych, 1/2 orkiszowych, 1/2 jęczmiennych i 1 musli
  • prawie pełna filiżanka groszków czekoladowych - wystarczy posiekana 1 - 1,5 tabliczki gorzkiej czekolady
  1. Nagrzej piekarnik do ok. 190°C. W naczyniu wymieszaj suche składniki: mąkę, sodę oczyszczoną, sól i cynamon.
  2. Masło utrzyj z cukrem na puszystą masę, dodaj jajka i ekstrakt z wanilii. Stopniowo wsypuj suche składniki - aż do uzyskania jednolitej struktury.
  3. Wmieszaj płatki owsiane i czekoladowe groszki.
  4. Na wyłożoną papierem blachę nakładaj łyżką porcje ciasta (mogą być dość blisko siebie - ciastka nie "rozlewają się" zbyt mocno na boki). Piecz 7 - 8 minut aż do uzyskania złotobrązowego koloru.
Smacznego!

Podany przeze mnie przepis jest zmodyfikowaną wersją receptury, którą znalazłem tutaj.


wtorek, 23 listopada 2010

Naleśniki

Naleśniki to klasyka!
Mimo różnej postaci - obecne są w kuchniach całego świata.

Składająca się na ciasto mieszanka mleka, mąki i jajek z odrobiną soli i cukru - choć nieskomplikowana, może sprawiać problemy.
Bo w jakich proporcjach zmieszać składniki, żeby otrzymać placki cieniutkie jak papier, ale jednocześnie puszyste i delikatne? Wręcz rozpływające się w ustach?

Po wypróbowaniu kilku przepisów - znalazłem ten idealny (oczywiście wg mnie).

Dzięki niemu otrzymałem świetne naleśniki. Zachwalane nie tylko przeze mnie, ale też i moich znajomych.
Od Waszej fantazji zależy z czym je podacie! Znakomicie sprawdzają się z farszami słodkimi, jak i pikantnymi. Można też jeść je same, tuż po zdjęciu z patelni. Smakują znakomicie!


Z porad praktycznych:
Ciasto może wydawać się za rzadkie - jednak właśnie dzięki temu uzyskamy cienkie i puszyste placki.

Przepis:
  • 250 ml mleka
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • 1 łyżka cukru - ja dodaję zdecydowanie mniej - ok. łyżeczkę
  • 1 łyżka oleju
  • 100 g mąki - może być zarówno zwykła, jak i pełnoziarnista... albo pół na pół - jak wolicie!
  1. Wszystkie składniki mieszamy (mikserem, trzepaczką, blenderem) aż uzyskamy gładką masę.
  2. Smażymy na rozgrzanej patelni (pierwszy naleśnik na odrobinie oleju, kolejne już bez niego).
Smacznego!

Przepis na naleśniki znalazłem tutaj.

sobota, 20 listopada 2010

Hungarian Goulash

Niektórym gotowanie przychodzi z łatwością. Ja niestety nie należę do grona tych szczęśliwców...
Bo albo podpieram się w kuchni "fixem", albo półproduktami ze słoików, albo panem z pizzerii...

Jednak zachęcony sukcesem jednogarnkowego kurczaka - doszedłem do wniosku, że przygotowanie obiadu nie musi być trudne. Może nawet być przyjemne!

Dlatego wyruszyłem na poszukiwanie przepisu idealnego dla mnie! (jakby nie patrzeć mało uzdolnionego kucharza...)
Długo nie musiałem czekać, żeby w przeglądarce pojawiła się receptura na węgierski gulasz. Co prawda nie wiem, na ile jest zgodna z tą tradycyjną (być może mój znajomy z hungarystyki będzie wiedział...) - jednak nie miało to dla mnie większego znaczenia. Postanowiłem spróbować!

Składniki - proste.
Przygotowanie - też łatwe, właściwie wszystko robi się samo...

OK. Robimy!

Muszę powiedzieć, że jak na moje możliwości - gulasz jest idealnym wyborem.
Rzeczywiście danie "przygotowuje się samo". Od czasu do czasu trzeba jedynie zajrzeć do garnka i zamieszać, żeby się nie przypaliło.
A po 2-óch godzinach mamy na talerzu pyszny obiad! Do podania np. z kluskami na parze i warzywami z wody.

Jadłem go tak zachłannie, że teraz muszę się zmagać z poparzonym podniebieniem!


Z porad praktycznych:
Oryginalnie gulasz przygotowuje się z wołowiny. Jednak dopuszczalne jest użycie innego mięsa - cielęciny, baraniny, kurczaka czy dziczyzny.
Gulasz można także przygotować w piekarniku. Ja jednak zamieniłem pieczenie na gotowanie - pamiętając jedynie o tym, żeby sos zagęścić na końcu gotowania (przy pieczeniu - na początku).


Przepis:
  • 700g wołowiny
  • 2 duże cebula, posiekane
  • 1 ząbek czosnku, posiekany
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 czubata łyżka mąki
  • 1 czubata łyżka słodkiej czerwonej papryki
  • 400g puszka pomidorów
  • sól i pieprz do smaku
  • opcjonalnie: niewielka ilość śmietany
  1. W garnku rozgrzej oliwę, wrzuć pokrojone mięso - zrumień z każdej strony (gdy wrzucisz za dużo kawałków na raz - mięso może się nie usmażyć). Następnie przełóż je na talerz.
  2. Na pozostałym tłuszczu usmaż cebulę i czosnek - aż będą złote i miękkie.
  3. Z powrotem dodaj mięso, wsyp paprykę - dokładnie wymieszaj. Dodaj pomidory (ja je wcześniej zmiksowałem na jednolitą masę), sól i pieprz. Zagotuj. Następnie zmniejsz płomień i gotuj na małym ogniu przez ok. 2 godziny, od czasu do czasu mieszając (gdyby sos był za gęsty można dolać nieco wody). Zagęść mąką. Pogotuj jeszcze przez chwilę.
  4. Tuż przed podaniem można dodać odrobinę śmietany.
Smacznego!

Podany przeze mnie sposób przyrządzania gulaszu jest nieco zmodyfikowaną wersją przepisu, który znalazłem tutaj.

piątek, 19 listopada 2010

Cinnamon and Raisin Breakfast Bagels


Bajgle to tradycyjny żydowski wypiek. Pierwsze wzmianki o nich pochodzą z początku XVII wieku. Prawdopodobnie wymyślono je w Krakowie, obdarowywano nimi kobiety po urodzeniu dziecka. Jedna z legend głosi także, że były prezentem z Wiednia dla Jana III Sobieskiego po jego zwycięstwie nad Turkami w 1683 roku.
Na początku XIX wieku żydowscy emigranci przywieźli bajgle do Stanów Zjednoczonych. Tam szybko opracowano metodę masowej produkcji, wprowadzono także bajgle mrożone - dzięki którym ten rodzaj pieczywa stał się bardzo popularny.

Często jest mylony z obwarzankiem - ten jednak jest większy, ma większą dziurkę i gęstszą, bardziej gumowatą strukturę.

W dzisiejszych czasach bajgle większości z nad kojarzą się z Nowym Jorkiem.

Te pieczone przeze mnie są wypełnione rodzynkami, pachną korzennymi przyprawami. Mają chrupiącą skórkę i miękką, wilgotną strukturę.
Świetnie smakują chwilę po wyjęciu z pieca. Później można je podgrzewać w tosterze.
Dobrze komponują się z dodatkiem sera i szynki. Są idealne do przekąszenia między głównymi posiłkami!


Z porad praktycznych:
Bajgle ze zdjęć są zrobione w 50% z mąki razowej - stąd ciemna barwa.
Ponieważ nie miałem wystarczającej ilości cynamonu - do podanej w przepisie ilości dopełniłem zwykłą przyprawą do piernika.
W przepisie mamy do czynienia z "saszetką" suszonych drożdży - w Internecie znalazłem informację, że standardowa amerykańska saszetka drożdży ma 7 bądź 8 gram.

Przepis:
  • 500g mąki
  • 350ml ciepłej wody (nie gorącej!)
  • 1 saszetka suszonych drożdży
  • 3 łyżki cukru
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżeczki soli
  • 125g rodzynek
  • 1 jajko, rozmącone
  1. Rodzynki zalej wrzątkiem na ok. 30 minut.
  2. Do miski wsyp mąkę - w środku zrób łyżką zagłębienie. Wlej w nie wodę, wsyp drożdże i cukier. Zaczekaj 6 - 8 minut, aż drożdże się uaktywnią (zobaczymy bąbelki powietrza). Dodaj cynamon i sól. Delikatnie łyżką połącz składniki (świetnie się sprawdza tutaj silikonowa łopatka), aż do uzyskania jednolitej masy. Wsyp rodzynki i zagniataj jeszcze przez ok. 4 - 5 minut - ciasto ma być gładkie i elastyczne. Przykryj je ściereczką i pozostaw w ciepłym miejscu na ok. 30 minut lub do momentu, kiedy podwoi swoją objętość.
  3. Po tym czasie uderz w ciasto mocno pięścią, następnie wyłóż je na posypaną mąką stolnicę. Uformuj wałek i podziel go na 12 części. W każdej z nich zrób palcem dziurkę, uformuj na kształt bajgla. Odstaw do ponownego wyrośnięcia na 5 minut.
  4. Nagrzej piekarnik do ok. 190°C.
  5. W dużym garnku zagotuj wodę. Zmniejsz gaz. Obgotuj bajgle po ok. 1 minucie z każdej strony. Po wyjęciu z wody pozwól im nieco odparować i ostygnąć. Przełóż do natłuszczonej i posypanej mąką brytfanny. Posmaruj wierzch rozmąconym jajkiem. Piecz ok. 20 - 25 minut, aż do uzyskania złotego koloru.
Smacznego!

Oryginalny przepis na śniadaniowe bajgle z cynamonem i rodzynkami znalazłem tutaj.

środa, 17 listopada 2010

Muffiny żurawinowe


To już drugi muffinowy przepis w tym tygodniu.

Tym razem na warsztat wziąłem wersję z żurawinami.

Co prawda moje wrodzone (i nabyte...) lenistwo nie pozwoliło mi na wyjście do sklepu i kupienie brakujących 1/4 szklanki suszonych owoców (torebka 100g to niemal dokładnie 3/4 szklanki). Jednak mimo tych braków (w sumie nie powinienem się nimi przejmować!) ciastka i tak są dość mocno wypełnione żurawinami, które podczas pieczenia chłoną wilgoć i pęcznieją (tak samo jakbyśmy wcześniej je moczyli).
A jako że jestem amatorem podjadania wypieków tuż po wyjęciu z piekarnika, wszystkie te dobroci były ukryte pod chrupiącą skórką!

Domyślam się, że żurawinę można by zamienić na rodzynki. Pewnie też by się znakomicie sprawdziły.

Z porad praktycznych:

Zamiast 2 szklanek mąki pszennej dałem po 1 szklance mąki pszennej zwykłej i razowej - mimo ciężkości tej drugiej (choć w sumie wszystko zależy od producenta, próbowałem kilku rodzajów i każda miała inną zawartość otrębów), muffiny i tak wyszły puszyste i ładnie wyrośnięte.

Zredukowałem także ilość cukru o połowę.


Oryginalny przepis na muffiny z żurawinami znalazłem tutaj.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Tasty Chicken Hotpot

Kto by kiedykolwiek pomyślał, że w dorosłym życiu ugotuję sobie danie składające się w głównej mierze z ugotowanej marchewki!
W dzieciństwie jej nienawidziłem! Unikałem za wszelką cenę. Nie jadłem, kłóciłem się z rodzicami, wmuszającymi we mnie to warzywo...

A teraz? Widać do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć.
Albo je najzwyczajniej spróbować raz jeszcze i... polubić!

Ponieważ w kuchni skupiam się głównie na wypiekach - dania obiadowe w moim wykonaniu nie zawsze są takie, jaki powinny być.
Tymczasem Tasty Chicken Hotpot trudno zepsuć.
Wrzucamy warzywa, gotujemy razem z kurczakiem i podajemy.
Dodatek musztardy sprawia, że wszystko nabiera ciekawego aromatu. A sporą ilość sosu można na końcu jedzenia wygarnąć kawałkiem pieczywa. Danie jest niesamowicie sycące i starcza na obiad / kolację dla 4 osób.


Przepis:
  • 1 łyżka oleju
  • 8 kurzych udek (ja zamiast nich użyłem podudzi)
  • 2 czerwone cebule, pokrojone w talarki
  • 5 marchewek, pokrojonych w grubsze plastry
  • 3 gałązki selera naciowego, pokrojone w plasterkiNa 
  • puszka pomidorów bez skórki (400 g)
  • 600 ml rosołu drobiowego (dodałem mniej - ok. 400 ml)
  • 2 łyżeczki angielskiej musztardy (trudno mi było takową znaleźć, zastąpiłem ją dowolną ostrą musztardą)
  • 1 łyżeczka oregano
  • sól, pieprz do smaku
  1. W garnku rozgrzej olej. Wrzuć kawałki kurczaka i delikatnie obsmaż z każdej strony. Zdejmij je z ognia i przełóż na talerz.
  2. Po smażeniu powinna zostać wystarczająca ilość tłuszczu, jednak gdy jest go za mało dodaj nieco oleju. Wrzuć cebulę i smaż do miękkości. Następnie dodaj marchew i seler - gotuj przez 3 - 5 minut ciągle mieszając.
  3. Do warzyw dodaj pomidory z puszki (mogą być zmiksowane na gładką masę, ja dodawałem je jednak bez miksowania), rosół, musztardę i oregano. Włóż zrumienionego kurczaka. Dopraw solą i pieprzem. Doprowadź wszystko do wrzenia, następnie zmniejsz ogień i gotuj przez 45 - 55 minut, mieszając od czasu do czasu.
  4. Serwuj w głębokich talerzach z pieczywem, którym można później wygarnąć warzywny sos.
Smacznego!

Oryginalny przepis znalazłem tutaj.


niedziela, 14 listopada 2010

Piernikowe muffinki


Walczyć z nudą można na kilka sposobów.

Można czytać książki... dlatego sięgnąłem po zalegającego na półce Kapuścińskiego...
Można oglądać filmy - stąd wieczór spędzony przy "Północ - północny zachód".
Można też szukać przepisów na słodkości! (Słodkości, bo niestety z gotowaniem nie idzie mi tak dobrze... A szkoda!)

Wczorajszy poranek spędziłem właśnie na dość intensywnym szukaniu nowych przepisów (chciałem ich znaleźć jak najwięcej, bo sporo wolnego = sporo nudy, którą trzeba jakoś zabić!).

Receptura piernikowych muffinek była pierwszą, która "wpadła mi w oko".
Może dzięki zbliżającym się świętom Bożego Narodzenia (pierniki to przecież typowe dla tych świąt ciasta). A może dzięki jesiennej, chłodnej pogodzie (i prostemu skojarzeniu: korzenne przyprawy + gorąca kawa + książka = idealny wieczór).

Jak przystało na muffiny - te także są dziecinnie proste do wykonania.
W jednej misce - składniki suche. W drugiej - mokre. Wszystko niezbyt starannie mieszamy. Pieczemy i po kilkunastu minutach mamy gotowe ciastka.

Są niezwykle aromatyczne. Puszyste i wilgotne w środku. Wypełnione pokruszonymi kawałkami czekolady. Świetnie smakują gorące - prosto z piekarnika. Nie mogłem się opanować i zjadłem kilka takich ryzykując poparzenie... ale było warto!
Można je polać czekoladową polewą. Ja posypałem je lekko cukrem pudrem.

Z podanej ilości składników otrzymałem 12 dużych muffinów (śr. ok. 7 cm) i 13 małych (śr. ok. 4 cm).

PS. Na drugi dzień są równie pyszne. Nie tracą nic ze swojej pierwotnej struktury, puszystości i wilgoci!


Oryginalny przepis na piernikowe muffinki znalazłem tutaj.


piątek, 12 listopada 2010

Marie-Helene's Apple Cake


"Ciasto o takiej nazwie musi być dobre!" - pomyślałem, kiedy znalazłem ten przepis.
Przestudiowanie listy składników jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
Pobiegłem jak najszybciej do sklepu, żeby uzupełnić zapasy i zabrać się za pieczenie...

Pierwsze podejście zakończyło się totalną klapą!
Katastrofą jednym słowem!

A wszystko przez to, że moje pojmowanie "4 dużych jabłek" jest widocznie inne od amerykańskiego.
Kupiłem 4 rzeczywiście duże owoce. Jednak to, co uzyskałem po wyjęciu z piekarnika, wcale nie przypominało ciasta ze zdjęcia!
Miałem w rękach blachę wypełnioną kawałkami jabłek.
"A gdzie ciasto?" - zapytałem samego siebie. Cóż... ciasta nie było, a jabłka wylądowały w koszu...

Nie zraziłem się jednak.
Magia tajemniczej nazwy dalej działała. Musiałem je upiec! Bez względu na wszystko!

Mądrzejszy o jedną nieudaną blachę - zredukowałem wielkość jabłek.
Zamiast "dużych" wybrałem "średnie" - i tak jeszcze uważnie je dodając do ciasta, żeby przypadkiem nie było ich za dużo.

Ciasto z założenia jest mocno wilgotne i ciężkie od owoców.
Można je przechowywać do 2 dni w temperaturze pokojowej bez przykrycia - z pewnością nie wyschnie.
Idealnie pasują do niego bita śmietana i waniliowe lody.


Przepis:
  • 3/4 filiżanki mąki
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 4 jabłka - oryginalnie duże, ja jednak proponuję wybrać średnie
  • 2 duże jajka
  • 3/4 filiżanki cukru - dodałem mniej (ok. 1/2)
  • 3 łyżki ciemnego rumu
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 8 łyżek (ok. 113 g) masła - roztopionego i wystudzonego
  1. Nagrzej piekarnik do ok. 180°C. Tortownicę o średnicy ok. 20 cm obficie wysmaruj masłem.
  2. Wymieszaj w misce mąkę, proszek do pieczenia i sól.
  3. Obierz jabłka, usuń gniazda nasienne. Pokrój je na ok. 2,5 - 5 cm kawałki.
  4. Do miski wbij jajka. Ubijaj je aż do uzyskania puszystej konsystencji. Następnie dodaj cukier i ubijaj dalej aż do połączenia składników. Wmieszaj ekstrakt z wanilii i rum. 
  5. Do masy wsyp połowę mieszanki suchych składników. Wlej połowę roztopionego masła. Dodaj resztę mąki i pozostałe masło.
  6. Wmieszaj delikatnie jabłka - tak, aby były dokładnie pokryte ciastem. 
  7. Ciasto pieczemy przez ok. 50 - 60 minut, wierzch powinien być złoto-brązowy, a patyczek włożony pod koniec pieczenia - suchy.
  8. Po wyjęciu z pieca pozostawiamy do ostygnięcia (po ok. 5 minutach można spróbować zdjąć boki tortownicy).
Smacznego!
      Oryginalny przepis znalazłem tutaj.

      czwartek, 11 listopada 2010

      Crumble


      Chęć zjedzenia czegoś słodkiego jest czymś naturalnym!
      Szczególnie gdy spędzasz cały dzień w domu, śpisz do 13.00, śniadanie jesz o 15.00, a o obiedzie nawet nie myślisz...
      Wtedy potrzeba słodyczy niesamowicie się wzmaga!

      Mocno zainspirowany lekturą kilku kuchennych blogów - postanowiłem zrobić crumble!

      Crumble wymyślono podobno podczas II wojny światowej, kiedy to z powodu reglamentacji nie można było dostać wystarczającej ilości masła, cukru czy mąki, żeby upiec ciasto. Poza tym nawet, gdy miało się wszystkie składniki - szkoda ich było użyć do wypieków. Stąd narodził się pomysł na pokrycie deseru ciastem tylko z wierzchu.

      Do crumble można wykorzystać świeże, jak i mrożone owoce. Doskonale sprawdzają się jabłka, gruszki, śliwki, jagody, agrest... ale też i rabarbar! Po upieczeniu można je podawać z lodami, śmietanką czy też w wersji kolacyjno - podwieczorkowej - z ryżem.

      Ten deser był dla mnie wybawieniem!
      Słodki, soczysty, banalny w wykonaniu.
      A lista składników niewielka - mąkę, masło i cukier znajdzie pewnie każdy!


      Oryginalny sposób przygotowania jagodowo - wiśniowego crumble z ryżem znajdziecie tutaj (stąd właśnie wziąłem przepis na kruszonkę, wzbogacając go o odrobinę korzennych przypraw).

      Inna receptura na ten deser, z wykorzystaniem razowej mąki i płatków owsianych - dostępna jest tutaj.

      Do crumble idealnie pasuje waniliowy serek!

      Przyciski Listonic

      Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...